Destinies – Wszystek spłonie – Finałowy scenariusz (część 1 i 2)

                Nastał czas ostateczny. Nie widać już słońca, wszędzie unosi się jedynie dym, zapach zwęglonych zwłok i siarki. Ogień wciąż trawi resztki tego co nazywaliśmy niegdyś swoim domem. Nie słychać już ptaków, gwizdu wiatru ani szumu rzeki… Tylko zawodzenie i krzyki tych jeszcze żywych, którzy lamentują nad swoim losem ale i tych którzy odeszli z tego świata dawno temu. Wśród rozpaczy i płomieni kroczy    On – Abaddon – Anioł Śmierci…

Nie ma na tym świecie już niczego, czego moglibyśmy być pewni, no może poza tym, że wszystek spłonie i że On nadchodzi!
Nieliczni, którzy jeszcze się nie poddali, ruszyli w świat w poszukiwaniu szansy na ocalenie ludzkości lub własne odkupienie zanim nastanie dzień ostatni. Może jest jeszcze iskierka nadziei, może nie wszystek stracone. Może i Nikczemny człek może odkupić swe przewiny?
Ruszył zatem w swą podróż ku odkupieniu. Gdy wędrował drugi dzień przez bezdroża napotkał przedziwnie chichotającego człeka. Ten zaczepił go i obdarował flaszką wina. Wędrowiec pomyślał, że może to jeszcze nie koniec, jeśli na świecie wciąż są życzliwi ludzie. Podszedł bliżej kramu, by lepiej przyjrzeć się oferowanym przez kupca towarom.

Gdy szukał czegoś dla siebie usłyszał dziwne odgłosy. Wpierw pomyślał że to jakaś zwierzyna ale dźwięki nie ustawały i stawały się coraz bardziej natarczywe, gdy wsłuchał się dokładniej, zdał sobie sprawę, że to ludzkie jęki. Przyjrzał się teraz bliżej kupcowi, który coraz głośniej chichotał i spostrzegł, że jego skryta pod peleryną aparycja nie jest człowiecza. Ożeż czort!

Stał tak chwilę, nie wiedząc co począć, wtem naszła go myśl… Gdyby mógł wymienić swą nikczemną duszę za te niewinne, jęczące w powietrzu, może udałoby mu się odkupić swe winy. Odchrząknął bo z tych emocji całkiem zaschło mu w gardle i przemówił do Kupca Losu, składając mu uprzednio przemyślaną propozycję. Czort roześmiał się teraz głośniej i zanosił się chichotem jeszcze przez chwilę a wędrowca zaczęły oblewać zimne poty. Przystanę na to – rzekł czort i zaczął coś mamrotać pod nosem. Jęki ustały a Nikczemny wędrowiec poczuł się nieco dziwnie i zupełnie bezsilnie. Jesteśmy teraz związani – rzekł Diabeł.

Nie wiedząc co teraz począć, Nikczemny przypomniał sobie o wcześniej otrzymanym trunku. Spojrzał na flaszkę i z jednej strony miał ochotę pociągnąć solidny łyk alkoholu ale z drugiej coś jakby mówiło mu żeby lepiej oddał tę flaszkę czortowi, nie wiadomo w końcu jaki efekt mógłby ten trunek jeszcze wywołać. Niepewnym ruchem wyciągnął rękę, w której ściskał flaszkę w kierunku Diabła…
„Podarunek? Dla mnie?” – roześmiał się Diabeł i szybko opróżnił butelkę. Alkohol musiał być mocny bo ledwo oparłszy się o drewniany stół, na którym spoczywały towary, pogrążył się we śnie.

Wędrowiec szybko przekalkulował, że to może być jego jedyna szansa! Nie zwlekając, zamachnął się pastorałem, jako że nic sensowniejszego nie miał pod ręką i z całych sił zdzielił czorta po głowie. Rozległ się kwik, i głośny wrzask, tak przeraźliwy że Nikczemny zakrył rękoma uszy i mocno zacisnął powieki. Po chwili poczuł że ogarnia go spokój, gdy otworzył oczy ani Diabła ani upiornego kramu nie było już na polu.

Nie wiadomo czy to co zrobił uczyni go godnym odkupienia ale z całą pewnością, poczynił krok w dobrym kierunku a przynajmniej tak mu się zdawało.

03.02.2023
Okrutny nie poddał się aż do samego końca i nawet gdy był już pewny swego końca przed obliczem wielkiego Abaddona, przedłożył dobro niewinnych nad swoje własne. Skruszyło to czarne serce anioła śmierci i pozwoliło ocalić świat a sam Okrutny zasłużył na odkupienie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *