Przedarliśmy się przez pierwsze zalane pomieszczenie, zaczerpnęliśmy tchu i kiedy wciąż wydawało nam się, że jesteśmy zaprawieni w wykonywaniu podobnych misji, Kadath sprowadziło nas na ziemię a właściwie to w głębiny…
Gródź zatrzasnęła się za nami i zupełnie wysiadło zasilanie stacji. Nie było już odwrotu, mogliśmy tylko brnąć naprzód w nadziei na to, że uda się dotrzeć do konsoli i uruchomić system podtrzymywania życia.
Kolejne sektory były całkowicie zalane, ale była to jedyna droga do przetrwania. Te kreatury, o których przeczytaliśmy w dzienniku pokładowym były wszędzie, dla nich brak tlenu nie stanowił problemu. Tajemniczej “Sfery” jeszcze nie odnaleźliśmy, ale coraz trudniej było nam zachować spokój. Zabijanie kolejnych asfiksji w zatopionych korytarzach było morderczym wysiłkiem. Każdy kolejny oddech był coraz trudniejszy. Sytuacja wyglądała beznadziejnie, wiedzieliśmy już, że to będzie nasza ostatnia misja, w końcu zwróciliśmy się przeciwko sobie…
Ta ostatnia myśl… Czy i my pozwoliliśmy “Sferze” pochłonąć nasze umysły? To już nie ważne, nic nie ważne, tylko ciemność głębin i ta cisza i spokój…